Urodzone by mruczeć...

...Nie są kotami, choć niewątpliwie z kotów wyewoluowały. Nie są też psami, choć dzierżą psi charakter, więc może pochodzą z Syriusza zwanego przez starożytnych psią gwiazdą? Devon Rex to zaiste koty z innej przestrzeni.
Małe, niezwykle przyjacielskie, posiadają mięciutkie, królicze (stąd nazwa) futerka i kosmiczne oblicza. Rozmowne - mają coś do powiedzenia na każdy temat. Hator, Hator, Ahathoor :-)
Pojawiły się po to, by człowiek miał "ogon". Wychodzisz z pokoju - Devon za Tobą. Siadasz, Devon na Tobie. Miziać, miziać, miziać, Mrau ]:->
Devon Rexy są jednak niezdefiniowane. I każdy sam musi znaleźć tę część prawdy, która stanowi odbicie Devona w lustrze własnej duszy, odbitej z kolei w devonich oczach. O tak. I kryje się w tych słowach mnóstwo tajemnic, z których tylko część przekazuje hodowca szeptając do ucha nowemu właścicielowi. Całą resztę przekaże Tobie ów wysłaniec niebios, w ciągu dwóch lat porastający mało alergizującym, skręconym futerkiem o tysiącach spiralnych znaczeń, w które wplątasz swą dłoń.
I wierzę, że Tobie równie miło się czyta jak mi pisze, lecz czy sądzisz, że do takiego misterium słowa może dotrzeć człowiek pozbawiony swego Devona?

Małe Szmaragdowe Igiełki to bilet do innej przestrzeni :)